Już jutro rano kolejny raz wyruszamy na południe wyspy by spotkać się z Anią. Tym razem jedziemy do Pingtungu, czyli jeszcze dalej niż Tainan.
Modlę się by Mała pamiętała nas. Jednak jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że te trzy tygodnie, które minęły od naszego ostatniego spotkania, to bardzo długo dla dwuletniej dziewczynki. Na pewno znowu będzie się trzymać mamy zastępczej i nie będzie chciała z nami jechać. No cóż, muszę uzbroić się w cierpliwość.
Jutro mamy spędzić z Anią tylko 2-3 godziny, a w piątek prawie cały dzień. Już od dłuższego czasu zastanawiamy się dokąd ją zabrać. Niestety nie znamy tamtych okolic, a poza tym w okolicach Pingtungu niewiele jest miejsc, gdzie moża zabrać tak małe dzieci. W Taipei jest mnóstwo placów zabaw pod dachem, różnych "playspace" i parków, a na południu? Nic.
Od kilku dni pada deszcz, pogoda jest bardzo niepewna. Nie wiem więc co zrobimy, gdy będzie lać. Bierzemy ze sobą rzeczy do zabawy w wodzie, piłkę, baloniki (które Ania uwielbia), kredki, kredę. I zobaczymy ...
Trzymam kciuki żeby was nie zapomniała i żeby nie padało!
OdpowiedzUsuń